niedziela, 30 grudnia 2018

HUMANIŚCI W KOSMOSIE


MEL LALLANDE

HUMANIŚCI W KOSMOSIE

NovaeRES

„Humaniści w kosmosie” to zbiór mocno pogmatwanych narracyjnie utworów, niejednorodnych co do formy, treści, a nawet (w pewnym sensie) gatunku… 

Można w nich wyczuć ducha Douglasa Adamsa z jego „Restauracją na końcu wszechświata” i „Autostopem przez galaktykę”. Wyczuwa się go mocno, ale nie jest to wtórne czy odtwórcze. Można nieco zboczyć w Pratchetta z jego „Wyprawą czarownic”, choć nie chodzi mi o rodzaj humoru, a jedynie o wykorzystanie pewnych tematów. Są tu też aluzje do Philipa K. Dicka i innych wielkich tego gatunku. 

Teksty są groteskowe, poszarpane, niejednokrotnie przerysowane i prześmiewcze. 

O ile opowiadanie „Bajeczka Science Fiction” to pewien ciąg zdarzeń niekoniecznie zamkniętych i dość nawet żartobliwych ( Instrukcja obsługi człowieka zasługuje na więcej miejsca moim zdaniem bo jest świetna), to już następna opowieść „Zmiany klimatyczne” na poważnie wytrąca z równowagi, choć posługuje się bardziej zbiorem obrazów i zdarzeń niż ciągiem przyczynowo skutkowym. 

Jest też opowiadanie o międzygalaktycznym weterynarzu, jego forma zasługuje na szczególną uwagę, bo jest niezwykła i pełna czarnego, zjadliwego humoru. Autorka niczego nie tłumaczy, nie wyjaśnia, po prostu pozwala czytelnikowi wejść w „wycinkowy” świat opowieści i zostawia mu pole do interpretacji. Nie wiemy ani „dlaczego”, ani „kiedy” patrzymy na jej światy jakby przez dziurkę od klucza. 

Tytułowe opowiadanie „Humaniści w kosmosie” to jeszcze inna odsłona możliwości autorki, a opowiadanie „Wojna Kobiet” to jakby wariacja na temat stosunku płci i stosunku do płci, zdarzeń, zaszłości i możliwości. Trudno tu nie zauważyć pewnych podobieństw do kilku dość dobrze znanych filmów, ale też jest to moim zdaniem zamierzone. 

Książka nie jest klasycznym zbiorem klasycznych opowiadań science fiction, ale przyznam, że ciekawi, bawi, intryguje. Dlaczego to mówię? Bo okładka sugeruje coś lżejszego i bardziej „zwyczajnego”, a zawartość jednak jest dość wymagająca. 

Mnie książka się podobała, ale ja uwielbiam groteskę, czarny humor i odrobinę szaleństwa, a nie wszyscy to lubią. Każde z opowiadań mogłoby stać się odrębną powieścią i wcale tekstom by to nie zaszkodziło. 

Nie jest to książka dla każdego, ale wielbiciele tego specyficznego połączenia jakim jest groteska i SF powinni po nią sięgnąć.

2 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. To dopiero wyszło, jak się ogarnę to wstawię, bo mama choróbsko w domu...

      Usuń