sobota, 28 lipca 2018

Celebryta na państwowym wikcie.


Ewa Żarska

ŁOWCA
Sprawa Trynkiewicza

ZNAK litera nova

RECENZJA PRZEDPREMIEROWA!


Mariusz Trynkiewicz. Na sam dźwięk tego nazwiska wiele osób krzywi się i oburza, bo kim on właściwie jest, jeszcze człowiekiem, czy już tylko mordercą, a może inaczej, już tylko człowiekiem, bo jakby po odbyciu kary.

Mimo, iż ukończyłam resocjalizację nie bardzo w tę resocjalizację wierzę, ale są tacy, którzy wierzą. Jak choćby jego żona, kobieta, o której czytałam w reportażu Justyny Kopińskiej „Polska odwraca oczy”.

Zresztą temat od zawsze mnie jakoś interesował. Dlaczego? Bo w 88 byłam już na tyle dorosła, by rozumieć o co chodzi, a kiedy karę śmierci zmieniono na 25 lat wydawało się, że to taki szmat czasu, że nie ma o czym myśleć.

Tyle, że ten czas minął. 

Czas już taki jest. Mija. Nikt o tym wcześniej nie pomyślał. Człowiek odpowiedzialny za zamordowanie czterech nastolatków właściwie prawie znalazł się na wolności. Kim jest? Kim jest teraz? Skruszonym mordercą rozumiejącym swoją winę czy czekającym na okazję łowcą?
No, a jeżeli już o łowcy mowa...

Ilu jest takich, którzy ( jak żona Trynkiewicza, - Anna, czy Tamara, bo nie podaje swojego prawdziwego imienia) wierzą, że zamordowani przez niego chłopcy sami sobie byli winni, ilu takich, którzy wierzą, że ten "człowieczek" w pojedynkę nie mógł tego zrobić ( jak wierzy matka), a ilu takich, którzy czekają tylko na okazję by go dopaść i zabić?

Tyle, że w międzyczasie Trynkiewicz zmienił się w kogoś w rodzaju celebryty. Czerpie profity z tego, czego „dokonał”. 

„Szatan z Piotrkowa” jak grecki Herostrates osiągnął wieczną sławę dzięki niesławie. Przestępca seksualny, morderca, psychopata i co tu dużo mówić pedofil, żyje pod opieką psychologów lekarzy i terapeutów zaś rodziny jego ofiar nigdy nie zostały objęte żadną pomocą, ot ofiary, cóż kogo obchodzą ofiary?

Znacie takie określenie „ofiara losu”? No właśnie, bida z nędzą, kto by się tam kimś takim przejmował.

A on?
Powiedzmy, że całkiem dobrze mu się wiedzę. Czy jestem z tego powodu wściekła? Jasne, że tak, wściekła, zawiedziona, poruszona, ale cóż. Takie jest życie.

Książka Ewy Żarskiej „ŁOWCA” to opowieść właśnie o Trynkiewiczu, z tym, że autorka skupia się na faktach, a nie domysłach czy ocenach.

Przytacza dokumenty, raporty policyjne, cytuje fragmenty przesłuchań, przytacza policyjne opisy miejsc zbrodni… Fragmenty zeznań. Pokazuje całą drogę jaką policja przeszła od odkrycia spalonych zwłok, do oskarżenia, tego, a nie innego człowieka.

Początkowo książka może się wydać łagodna, ba nawet leniwa jak rzeka, ale to tylko pozory, pod tą spokojną narracją zbudowaną z faktów aż kipi od pytań…

Ale nie znajdziemy tu ocen czy oskarżeń. Tylko fakty podane tak, żeby każdy mógł z nich wyciągnąć własne wnioski.

Mówi, o ludziach dla których świat się zatrzymał. Minęło trzydzieści lat, a oni nadal tkwią w pułapce bólu i nieszczęścia, albo odeszli z własnej woli, czy przez przeoczenie, zaniedbanie, niechęć do życia, na którym już im nie zależało. 
Dla niektórych to było wczoraj, dla niektórych to nadal JEST wczoraj…

Morderca cieszy się życiem, wygodą, względną, ale sytą swobodą, nie brakuje mu niczego… No chyba, że serków i jogurtów, bo za mało  mu ich dają.

Przeczytajcie tę książkę. Jest i dobra i warta przeczytania. Jako dokument i jako reportaż wspaniała.

Czyta się ją jednym tchem, bo to zaledwie 240 stron, ale jakich!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz