czwartek, 3 maja 2018

REKLAMA - Szaleństwo, albo odciski na tyłku!

Mówią, że nic nie pobudza tak jak motyle w brzuchu? Otóż jest coś co pobudza tak bardzo, że człowiek tęsknie zerka na siekierę. To wrzask reklamy o drugiej w nocy, kiedy chcąc coś obejrzeć wchodzisz na stronę, a zapomniałeś o słuchawkach…


Sąsiedzi walą w ściany, rodzina rzuca groźby karalne z pokoju obok, a ty w panice usiłujesz wyłączyć ten wrzask, ale w międzyczasie musisz przecież się dowiedzieć jaki szampon pomaga na łysienie pośladków… 

Druga forma reklamy to sposób na „szklarza” pojawia się toto na stronie, i jakbyś się nie ruszył nie da przeczytać niczego, ty w bok, ona w bok, ty w dół ona w dół, a krzyżyk do likwidacji tego paskudztwa, no gdzieś jest. Oczywiście, że jest, bo musi być, prawo tego wymaga, ale nikt nigdzie nie wspomniał, że musi być widoczny… 

Wpatrujesz się więc kilka minut w „taniec wesołej hemoroidy” żeby odkryć to miejsce z krzyżykiem od bólu głowy, bo jak go nie znajdziesz to po prostu dostaniesz szału i w końcu rozwalisz komputer, ale to niestety nie jest najgorsze.

Najgorsza jest „la cucaracha” - czyli sieciowe ADHD i drgawki razem wzięte.

Wiecie o co chodzi? Też to macie, czy tylko ja mam takie stany emocjonalne? Otóż wchodzę na stronę, jedną taką gdzie mam od lat założoną pocztę i chcę wejść na tę pocztę… Wtedy zaczynam swoje codzienne peregrynacje. Wielominutowe, czasami godzinne.

Ja naciskam znaczek poczty, a tu stronka hyc do góry i jestem na reklamie Mercedesa. Wracam, próbuję jeszcze raz, strona hyc w bok i zwiedzam biuro podróży, w chwilę potem jestem na telefonach, na tabletkach na odchudzanie, mleku modyfikowanym, spękanych piętach i szamponie, który pielęgnuje łupież, a likwiduje włosy, tylko na cholerną pocztę nie mogę wejść, bo jak tylko się przymierzam, najeżdżam myszką i postanawiam kliknąć, strona robi unik i znów jestem na reklamie… Tym razem rozstępy. 

Postanowiłam spróbować od innej strony, może gdy będę chciała wejść w reklamy, wtedy strona zrobi unik i znajdę się tam gdzie trzeba… nie. Tak to jednak nie działa.

Jasne, że nie! Kto chciałby ludziom ułatwiać życie? Przecież trzeba zarabiać na klikach! Ja tu, myszka tu, strona tam, tadam! Kolejny raz hemoroidy!

Zazwyczaj odpuszczam, a potem wracam i dawkuję sobie te reklamowe „przyjemności”, ale bywają momenty, kiedy odpuścić nie można, choćby wówczas, kiedy czeka się na super ważnego maila od wydawcy na przykład…


Próbowałam więc wytrwale.

Zaczęłam już nawet spisywać zasady, może to mi pomoże. Do 10 rano strona skakała w takiej kolejności, najpierw w górę, potem w prawo, potem trzy razy w dół, potem… zwymiotowałam.

Dostałam jakiegoś rozchybotania wewnętrznego, wszystko się we mnie trzęsie i cały czas mam wrażenie, że świat zrobi unik… W nocy idąc do łazienki zamiast wejść w drzwi wlazłam w ścianę. To w sumie nie było takie najgorsze. Gorzej było rano, obudziłam się i natychmiast musiałam położyć się na podłodze, bo cały czas miałam wrażenie, że łóżko planuje skoczyć w jakąś reklamową podprzestrzeń. Nie chciałam znaleźć się w reklamie z tym mimem i jego gazami jelitowymi, które tak pracowicie wachluje.

Lekko podrygując leżałam na podłodze i upajałam się jej stabilnością. Nic nie skakało.

Dobre wiadomości skończyły się kiedy zaczęłam szykować śniadanie. Ręka przeciążona myszą i szaleńcza pogonią by trafić w pocztę nabawiła się jakiegoś tiku. Trzymałam w ręku jajko, miało trafić na patelnię, jednak w chwilkę potem wylądowało na ścianie. Wytłukłam kubki na herbatę, kilka talerzy i szklanek. Kawę wypiłam z rondla.

W końcu córka coś pokombinowała i poczta z adehadetycznej, drgawkowej strony przesyłana jest na inną. Więcej tam nie wejdę i może już wkrótce przestanę spać na podłodze, bo odciski na tyłku koszmarnie mi dokuczają, ale jak na złość nikt nie reklamuje jeszcze żadnego specyfiku na taką koszmarną przypadłość. 







3 komentarze:

  1. Witam, bo pierwszy raz się tutaj odzywam. Od ~nastu lat znam lek na tę bolączkę - nazywa się ADBLOCK. Jest to program blokujący wyskakujące okienka reklam na wszystkich odwiedzanych stronach. Może to i nie fair w stosunku do twórców darmowych treści w internecie, ale o ile nie mam nic przeciwko celowemu klikaniu w proponowane przez twórcę reklamy aby go wspomóc, nie lubię być nachalnie zmuszana to takiego tańca. Niestety, ostatnio używanie takich programów stało się chyba na tyle rozpowszechnione, że "zagroziło" dochodom twórców niektórych witryn, przez co coraz częściej dostaję informację o blokowaniu dostępu do strony jeżeli nie wyłączę na niej blokowania reklam. W przeważającej większości przypadków skutkuje to wyraźnym zmniejszeniem mojego zainteresowania daną informacją...

    OdpowiedzUsuń
  2. Znam ten ból. Ja mam Adblocka jak Iwona i podobnie rezygnuję z informacji, gdy pojawia się prośba o wyłączenie go.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tyle, że bym tę stronę omijała szerokim łukiem, gdyby nie jedna z moich poczt :(

      Usuń