czwartek, 18 stycznia 2018

Sasza Hady po raz kolejny - oby nie ostatni!

 

Sasza Hady
TRUP Z NOTTINGHAM

wydawnictwo 
OFICYNKA




Gdybym tę recenzję zatytułowała „detektyw na tropie” to byłoby to całkowite masło maślane, bo pojęcie „bycia na tropie” dotyczy rozwiązywania zagadki, a nie tylko jej rozwiązania, toteż detektyw w jakimś sensie zawsze jest na tropie, każdy detektyw, a cóż dopiero taki as detekcji jak sam Alfred Bendelin, na wpół żywy, na wpół... nie, nie martwy na szczęście, na wpół literacki byt. W ten hmmm... BYT wciela się funkcjonariusz Nick Jones, a może wcale nie wciela się, a zostaje weń wcielony siłą jak chłop małorolny do wojska.

Komisarz O'Connor, po sukcesie jaki Jones vel Bendelin odniósł w Little Fenn odkrywając mordercę właściciela głowy z beczki dyń, wpadł na pomysł by go ...wynajmować innym posterunkom, które akurat mają jakieś ciężkie sprawy do rozwiązania.

Udomowiony przez Ann i jej dzieci Nick nie ma ochoty na takie eskapady i broni się przysłowiowymi „rękami i nogami” choć przełożony próbuje go „na zmianę przekonywać odrąbanymi głowami i wdzięcznymi krągłościami inspektor Roberts” ( s.13), ale ze względu na pisarską niemoc Ruperta Marleya na nic zdadzą się protesty.

W Nottingham ginie popularny choć raczej nielubiany wydawca. Zostaje zabity niejako podwójnie, otruty i zadźgany, a motyw miał prawie każdy.

Książka wprowadza nas w interesujące układy panujące w tym ( i pewnie wielu innych) wydawnictwach, żartobliwie, choć nie bez odrobiny złośliwości, pokazuje środowisko wydawców, redaktorów i korektorów „Tak naprawdę, żeby stać się prawdziwym redaktorem i korektorem trzeba mieć odpowiedni charakter. Trzeba być drobiazgowym, czepiającym się wszystkiego, podejrzliwym, małostkowym, przekonanym o swojej wyższości, upierdliwym draniem.” (s.257)

W powieści pojawia się wielu ciekawych, nowych bohaterów, jak choćby praktykantka Jenny, ale spotkamy i postaci z poprzedniej części, w tym upiorne ciotki i pannę March.

Powieść i tym razem w bardzo angielskich klimatach, ale to nie jest już urocza wioska i mroczne bagna, teraz to Nottingham, ze wszystkimi urokami i wadami miejskiego życia, takimi jak pubowe bójki i wredni sąsiedzi. Pani Tillson jest wręcz genialna.

Zagadka kryminalna mocno zakręcona, dochodzenie do prawdy także. 

Powieść lekka, zabawna i ciekawa z mnóstwem „smaczków” i odniesień do literatury, muzyki i angielskiego „folkloru”. Nie są to jednak jakieś nudne wstawki, czy na siłę wepchnięte wiadomości. Trudno powiedzieć czy ta część przygód Bendelina jest lepsza czy gorsza od poprzedniej. Jest odrobinę inna. Równie zabawna, równie sympatyczna, równie radosna, mimo tematu, ale opisuje inne środowisko, inne układy, inne sytuacje. 

Mnie podobała się bardzo.
Napisana barwnym językiem, ( są tylko dwa przekleństwa, ale nie polskie – piszę to dla tych, którzy nie znoszą przeklinania w powieściach) - lekka, potoczysta, odrobinę szalona.
Dobra zabawa gwarantowana.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz