sobota, 16 grudnia 2017

Nie moja bajka...


Jak to zwykle ostatnio znów zmieniły się przepisy. Niby nic istotnego, a jednak trzeba było to jakoś ogarnąć.
Siedzieli na leśnej polance, inspektor podsunął jej pod nos papiery. Wilka jeszcze nie było. Pewnie krył się w krzakach i czekał na lepszy moment. Na kocyku już piętrzyły się kanapki z szynką i piklami, które zawsze mu przynosiła. Popijała wino i przeglądała karty rekrutacyjne.
- Ale czy to konieczne? - zapytała dziwiąc się jak można do porządnej bajki dodawać kogoś obcego.
- Tak, musimy być konkurencyjni! Teraz wszystko takie udziwnione, pokemony, didżimony, szaleństwo...a u nas co... wciąż to samo, kapturek wilk i babcia, nudy! Dlatego trzeba kogoś dołożyć.
Westchnęła ciężko i przeglądała dalej. Nie było wielkiego wyboru.
Facet w meloniku, jakaś królewna. Ale po co jej tutaj królewna. Smok? Nie, no jeszcze by coś podpalił. Przełożyła kolejną kartę.
Jakiś facet w moro...
- Tylko trzeba dobrze wybierać – westchnął inspektor - bo wiesz... Potem strasznie trudno to odkręcić. I nie zawsze w ogóle się da, jak pójdzie w świat.
- A co może pójść nie tak? - zdziwiła się całkiem szczerze.
- Wszystko! Wierz mi, wszystko! Taki Jaś i Małgosia zupełnie zgłupieli i zażądali starszej siostry. I co? I wszystko szlag trafił, nie tylko pomogła im znaleźć drogę do domu, to jeszcze macosze rękę złamała i wygoniła tę krowę z domu.
- Czyli w sumie wszystko dobrze?
- Niby tak, ale czarownica podała nas do sądu o niedotrzymanie umowy. A ta no, śpiąca królewna.... Kota sobie zażyczyła, bo niby koty cieplutkie, a jej było w nogi zimno, a potem poszła sobie spać. Smród był na całą okolice, trzeba ją było budzić, bo sąsiedzi się skarżyli. Wokoło setki kotów, a dookoła... hmmm. Kuweta!
Kapturek westchnęła i jeszcze raz przejrzała karty rekrutacyjne.
- Ten – wskazała miłego, jasnowłosego młodzieńca w ubranku moro, wilka nie miała zamiaru pytać o zdanie, a babcia, jak to babcia, znów zabawiała się z myśliwym.
I sprawa została załatwiona. Tak jakby.
Nazajutrz obudziła się w zupełnie innym miejscu. Las niby był ten sam, ale jakoś inny. Wszędzie stały ogromne tablice...
„Las zielony – teren chroniony”, „Nie deptać igliwia” i tak dalej.
Na polance, gdzie zazwyczaj się spotykali kolejny zakaz: „Nie dokarmiać wilka” Na ścieżce, przypięty łańcuchem do krzaka siedział nowy bohater bajki i głośno krzyczał.
- Wynocha z lasu, to tereny zagrożone! Nie wolno zbierać malin ani szyszek.
- Powinnam była wziąć smoka - westchnęła Kapturek podając ukradkiem wilkowi kanapkę z jajkiem na twardo - On tu zupełnie nie pasuje....
No właśnie. Jeżeli czujesz, że miejsce, w którym się znalazłeś to nie twoja bajka, nie utrudniaj życia sobie i innym.
Wyjdź i poszukaj lepszego miejsca.
Zresztą co ja tam wiem? Od wczoraj usiłuję namówić Kopciuszka na wizytę u ortopedy. Ona naprawdę musi mieć coś z tymi nogami! No, bo żeby tak buty gubić?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz