sobota, 27 sierpnia 2016

Jestem starym wrednym tobołem!

To okropne jest być starym wrednym tobołem. Tak, tak. Okropne. Taki tobół, czyli dajmy na to ja na przykład chce w nocy spać. Głupie nie? Wręcz nie-do-po-my-śle-nia! W nocy? Spać?


Tobół nie docenia aktywności. Przeszkadza mu na przykład tupot i wrzask. Pisk i wycie. I to wiecie co? Zaledwie o pierwszej w nocy!


Tobół powinien się leczyć, prawda?


Co gorsza taki tobół, jak trochę bywał w świecie to nabrał w tej dziczy europejskiej paskudnych nawyków. Złe to nawyki, oj złe! 

Wydaje się na przykład takiemu tobołowi, że imprezy robi się w knajpach czy klubach, a nie w blokach mieszkalnych stanowiących środowisko naturalne wszelkich niczego nie rozumiejących tobołów. I tu należy z całą stanowczością położyć kres takim szkodliwym mitom! Nie moi drodzy! To nie jest prawda! W bloku, w mieszkaniu należy imprezować, jak najdłużej i jak najgłośniej!

Dzieci (te małe też – od początku należy wdrażać potomstwo do uczestnictwa zabawach dorosłych) powinny wrzeszczeć, tupać, rzucać czym popadnie po ścianach, piszczeć co najmniej do północy, co najmniej, podkreślam, jeżeli dadzą radę dłużej to super! To nauczy je wytrwałości i woli walki.


Innym paskudnym pomysłem toboła jest przekonanie, że jeżeli płaci za mieszkanie ( własne oczywiście) i jest członkiem tej czy innej spółdzielni mieszkaniowej ( ha,ha, ha!), a ta posiada jakiś regulamin ( nie podniecaj się biedny tobole), to tobół ma się do kogo zwrócić po pomoc, w razie tego regulaminu notorycznego nieprzestrzegania. I tu tobół też popełnia błąd!


Otóż nie! Regulaminy nie są wcale po to by ich przestrzegać. W żadnym razie. Tobół ma płacić i się zamknąć i nie chcieć niczego w zamian.


Bycie tobołem jest uciążliwe najbardziej latem, kiedy za dnia upał i okna nie da się otworzyć bo słońce pali żywym ogniem, a nocą tańce hulanki i wrzaski.... Choć zamykanie okien też nie pomaga, bo wszystko drży, podryguje i rezonuje. Stopery też nie pomogą.

I co w takim przypadku robi tobół? Każdy ma inne pomysły, ja zaczynam planować zbrodnię, no dobra literacką, ale jednak, choć mój umęczony mózg odmawia współpracy.


A wy co o tym sądzicie?


7 komentarzy:

  1. Miałam za ścianą młodzież, która według słów piosenki "starych nie ma, będzie bal, oj, będzie bal...", jak tylko rodzice wyjeżdżali (a wyjeżdżali często), urządzali przedmuchiwanie głośników. Dodam, że o różnych porach dnia i nocy. Rzecz jasna, że szczególnie nocne wycia potępieńcze, pożal się Panie Boże, artystów, najbardziej nam dokuczały.
    Przeczekaliśmy. Młodzież dorosła, wyprowadziła się z domu.
    Jeśli jednak harce nocne urządzają dorośli, to marne szanse na to, aby zmądrzeli lub wyprowadzili się. Może delikatna interwencja coś by wskórała?
    Ale jest też, Iwonko, dobra (ba, powiem nawet, że doskonała) strona tej niedogodności: w Twojej głowie rodzi się kolejny pomysł na następną książkę! Tak więc siadaj i pisz. Bo Twoi wierni Czytelnicy już nie mogą się doczekać kolejnej powieści :-)
    Serdeczności, Hanka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, ja bym to jakoś przeżyła, w końcu rozumiem, nie urodziłam się tobołem, gdyby tylko uspokoili wrzaski i tupoty tych dzieci, piski zarzynanych i drżenie szyb oraz tętent powodujący przemieszczanie się łóżek, to reszta byłaby do przetrzymania.

      Usuń
  2. Jedyna rada... przywyknąć bo do wszystkiego można się przyzwyczaić. :) Podobno.

    OdpowiedzUsuń
  3. Łatwo Ci mówić! Ty mieszkasz w dzikim klaru, gdzie ludzie się szanują!

    OdpowiedzUsuń
  4. Obawiam się, że zadzwoniłabym po Straż Miejską albo na policję. Zakłócanie ciszy nocnej podlega paragrafom, o czym panowie mundurowi imprezowiczów poinformują.
    Potem bym się wyspała i z wypoczętym mózgiem ruszyłabym do planowania zbrodni! :)
    Wypoczęty mózg to dla pisarza narzędzie pracy, Iwonko, trzeba o niego dbać, dla dobra ludzkości :) Jakiemuś "tobołowi" to może i jest wszystko jedno, ale pisarz MUSI być wypoczęty!

    OdpowiedzUsuń
  5. Mój sąsiad się postawił. Sprawę w sądzie założył i wygrał. Nastąpiła cisza.

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja codziennie wznoszę modły dziękczynne, za to, że właściciel mieszkania z góry, nie wynajmuje go już tak zwanej "młodzieży studiującej". Tak zwanej, bo nie mam zielonego pojęcia, kiedy i czy w ogóle znaleźli na to czas przy codziennych imprezach. Na szczęście skończyło się wycie, tupanie i przesuwanie mebli o drugiej, trzeciej, czy bywało nawet, czwartej rano. Oczywiście przy pisz pan "muzyce"

    OdpowiedzUsuń